Nagły strach przed parasolem to nie foch. To biologiczne „okno strachu”, które może zniszczyć psychikę Twojego pupila.
Mózg Twojego zwierzaka właśnie się przebudowuje. Ciało migdałowate krzyczy „uciekaj!”, nawet gdy widzi zwykły worek na śmieci. To biologia, a nie brak posłuszeństwa.
Pierwsza faza u szczeniąt uderza najmocniej. Jeden głośny huk śmieciarki na polskim osiedlu w tym czasie może oznaczać dożywotnią fobię dźwiękową.
Między 6. a 14. miesiącem życia strach wraca. Twój „dorosły” pies nagle boi się sąsiada, którego zna od zawsze. To czas burzy hormonalnej.
U kociąt kluczowe jest pierwsze 7 tygodni życia. Jeśli wtedy przegapisz sygnały, Twój mruczek może na zawsze zostać lękliwym „dzikusem”.
Gdy go pocieszasz drżącym głosem, on myśli: „Skoro panikujesz, to naprawdę idzie śmierć!”. Twój spokój to jego jedyna kotwica w świecie strachu.
Gdy widzi „potwora”, Ty zacznij się śmiać i podrzucać piłkę. Pokaż mu, że ten straszny obiekt to tylko tło dla świetnej, bezpiecznej zabawy.
Nie zmuszaj go do podejścia. Jeśli szczeka, jesteście za blisko. Cofnij się do punktu, w którym pupil wciąż potrafi zjeść swój ulubiony smaczek.
Myślisz, że przyzwyczai się do odkurzacza, jeśli go przy nim zamkniesz? To prosta droga do wyuczonej bezradności i nagłych ataków agresji.
Ból fizyczny drastycznie obniża odporność na stres. Nagły lęk może być sygnałem ukrytej kontuzji. Zawsze wyklucz ból u weterynarza.
Jeśli lęk paraliżuje spacery lub kot wylizuje się do krwi – nie czekaj. Specjalista odróżni fazę rozwojową od głębokiej traumy.
Lęk rozwojowy to test Twojego przywództwa. Nie bądź ratownikiem, bądź pewnym siebie przewodnikiem, który zawsze ma plan na „potwory” z szafy.
Zobacz pełną listę sygnałów, których nie wolno ignorować, i dowiedz się, jak stosować radosną rutynę krok po kroku.